niedziela, 22 grudnia 2013

To możesz zrobić w domu!

Czeeeeeeeeeść, dziś przychodzę do was z postem, ktory obiecałam już jakiś czas temu. Jako, że nie chce rzucać słow na wiatr, zapraszam was na DOSC ROZBUDOWANA notkę o ćwiczeniach, które możecie wykonywac w domowym zaciszu i nie będą wam do nich potrzebne specjalnie kosztowne akcesoria (no może z wyjatkiem jednego).

1.Nie byłabym sobą, jesli nie wspomniałabym o mojej ukochanej Mel b! Tutaj polecę wam 3 zestawy ćwiczeń, które sama stosowałam przez długi czas i naprawdę dawały fajne rezultaty. Jesli szybko sie nudzicie polecam np. kazdego dnia robic jakas inna partie ciała:)
10-minutowy trening brzucha
10-minutowy trening pośladków
ABS (inny trening miesni brzucha)

Teraz pokaże i opiszę kilka ćwiczeń, które podpatrzyłam kiedy chodziłam na zajęcia fitness i da sie je całkiem sprawnie odtworzyc w domu. Do pierwszych 3 jedyne czego potrzebujecie to łóżko, jakiś koc, żeby nie ćwiczyć na pościeli na której śpicie i ja mam jeszcze poduszeczke, bo rama mojego łóżka była bezlitosna dla mojego brzucha. Teraz pojawią się tu LAMERSKIE zdjęcia, które po prostu kompromituja moja osobę, ale staram się, żeby było widać, że przyłożyłam się do tego postu.

2.Świetnym  ćwiczeniem na rzeźbienie talii jest wychylanie się na stepie. Ja nie posiadam w domu stepu, ale łozko może go świetnie zastąpić. Połóż się na boku, tak aby twoj tułów powyżej talii wystawał za krawędz łóżka. W tej pozycji wychylaj się w dół i mięśniami skośnymi ciągnij tułów do góry. Zrób 3 serie po 16 powtórzeń, a następnie zmień stronę i zrób to samo na drugim boku.

3.Bardzo podobne ćwiczenie może też służyć na mięśnie grzbietu, po prostu zamiast na boku musisz położyć się na brzuchu. Ponownie wychylasz tułów w dół i ciągniesz do góry. Polecam też 3, lub 4 serie po 16 powtórzeń. Kiedy ćwiczenie stanie się dla ciebie za łatwe, możesz położyć sobie na karku butelkę wody, aby zwiekszyc trudność.

4. To już ostatnie ćwiczenie na łóżku, które również będzie rzeźbiło mięśnie skośne. To samo można oczywiście zrobić na podłodze, ale korzystając z łóżka mamy większy zakres ruchu, przez co talia jest bardziej aktywna. Teraz musisz położyć się na plecach, tak by odcinek lędzwiowy spoczywał spokojnie na łóżku, a reszta pleców wystawała nad podłogę. Ta pozycja jest idealna do brzuszków skośnych:)

5. Ćwiczenia z piłeczką. Hmmm, moja piłeczka, to taki zwyczajny gumowiec z supermarketu za 10 zl, ktory kiedys był wielkości mojej głowy, ale pięknie zeszlo z niego powietrze, dzięki czemu mogę go teraz wykorzystywać między innymi do robienia odbijanych brzuszków (wsadzamy piłeczkę pod lędźwia), czy też zwykłego unoszenia nóg w górę.

6. Na koniec zostawiłam moje ulubione ćwiczenie, które od jakiegoś czasu wykonuje po 20 minut każdego dnia. Mam oczywiście na myśli hula-hop. Na początku zostawił mi tragiczne siniaki na biodrach, ale teraz kręcenie nim sprawia mi po prostu przyjemność i bardzo odpręża:)
Hula-hop to najdroższa z pokazanych tu form treningu domowego, ponieważ żeby móc je wykonywać trzeba się zaopatrzyć w samo koło, które do najtańszych też nie należy. Mimo wszystko bardzo polecam:)

To jest moje 6 propozycji, które wykonywane codziennie mogą zastąpić siłownie, jeśli z jakiś powodów nie możecie, lub nie macie ochoty się na nią zapisac:) Oczywiście musicie też pamiętać o odpowiednim stroju i zachowaniu bezpieczeństwa, ale jestem pewna, ze nie da się przy tym zabić :D

Zobaczcie jaka niespodzianka, już druga niedziela z rzędu jest niedzielą postową (ehehehhe tak nazwałam dzien w ktorym dodaje post) WIDZICIE JAK SIE STARAM?!
LOVKI, DAWAĆ MI POMYSŁY NA DALSZĄ TWÓRCZOŚĆ! CZEKAM<3




niedziela, 15 grudnia 2013

To był wasz pomysł xddd -włosy!

DOOOOOOOBRA, musicie mi wybaczyc te przerwe, mialam strasznei duzo na glowie i w sumei dalej mam mnostwo rzeczy do roboty, ale korzystajac z wolnej chwili dodam wam tu cos, o co sami mnie prosiliscie, mianowicie moja pielegnacle wlosow, ktora ostatnio sklada sie z niewielu krokow, ale daje świetne rezultaty.

Uprzedzam, że w tym momencie wszystkie kosmetyki do włosów jakie używam są z firmy "Green Pharmacy" (nie sprzedałam się, po prostu są super xdddd).
Nie chce zbytnio przedłużać, więc odrazu przechodzę do tematu.

Włosy jak to włosy... trzeba je przede wszystkim myć- oto klucz do sukcesu. Ja na ogół nie przywiązuję uwagi do szamponu jakiego używam, zazwyczaj kupuję to co jest akurat na promocji, czy to Dove, Syoss, Pantene, Garnier, czy też Nivea, aaaaaale teraz sięgnęłam po coś o czym wcześniej nawet nie myślałam, czyli szampon do włosów przesuszonych i zniszczonych z firmy wiadomej. Nie będę ukrywać- włosy plączą się po nim niemiłosiernie, ale tak dobrze je myje, ze aż trzeszczą z czystości jak przejadę po nich dłonią, a z tym małym minusem całkiem dobrze sobie poradziłam i znalazłam inne produkty ktore bardzo mi pomagają.

Krok który następuje po umyciu i osuszeniu włosów to spryskanie mgiełką wzmacniającą, która w przeciwieństwie do rumiankowego szamponu pięknie pachnie. Spryskuje dość obficie całe włosy, od nasady po końcówki i wmasowuje płyn w skórę głowy. Nie polecałabym czesania zaraz po tym kroku, bo akurat ta mgiełka nie rozwiązuje problemu poplątanych włosów.


Ostatni etap to użycie jedwabiu. Niby jedwab to tylko jedwab, ale coś co bardzo zdziwiło mnie w tym produkcie to fakt, że nie obciąża włosów ani troche. Można spokojnie rozprowadzić go na całej długości włosów (tak zwykłam robic po spryskaniu mgiełką), lub tylko w końcówki (np przed użyciem prostownicy). 

Nie mam zamiaru zagłębiać się w to, czy produkty o ktorych napisałam faktycznie są naturalne, bo najzywczajniej w swiecie się na tym nie znam. U mnie sprawdzają się super, czego najlepszym dowodem jest to, że moje włosy po cięciu (koniec sierpnia) odrosły już ok 6 centymetrów, co dla mnei jest wynikiem KOSMICZNYM, bo zazwyczaj ok 12cm przybywa mi w ciagu całego roku.

Oprócz tego, wyrosło mi pełno krótkich włosków z czego niezmiernie się cieszę, bo jestem smutna posiadaczką włosów cienkich, rzadkich. (używam tych produktow ok. 2 miesiące, tu prezentuje zdjęcie z dziś)

Podsumowując:
kazdy produkt kosztuje +/- 8 zł
dzięki nim moje włosy rosną jak na drożdzach i sprawiają wrażenie zdrowszych
"eliksir" ma świetne, poręczne opakowanie, dzięki spryskiwaczowi używa się go po prostu z przyjemnością
nie obciążają włosów, ale też nie sprawiają, że się puszą
ładnie pachną (no może to akurat nie o szamponie xddd)
są dostępne na 100% w rossmanie i naturze ( nie wiem jak z innymi drogeriami)

Ehhh pisałam ten post chyba 2 tygodnie, nie mialam w ogóle motywacji, ale mam nadzieję, że wyszło z tego cokolwiek. Liczę, że nie będzie zadnych komentarzy typu "to mial byc blog o odchudzaniu i cwiczeniach a piszesz o wlosach", bo jesli nie mam sama pomyslów, to korzystam z tych ktore wy mi podrzucacie, a jesli cos mi podrzucacie, to znaczy ze chcecie o tym czytac. CZYŻ NIE? :D

Jak zwykle pozdrawiam i prosze, żebyście podrzucały pomysły na posty, bo one będą się pojawiać (chociaż nie umiem powiedzieć kiedy). 

BYLE DO PIĄTKU, POTEM WOLNE<3 elo:*





niedziela, 27 października 2013

Halloween się zbliża!

Część głuptaski!
Na asku duuuuuużo osób proponowało mi, żebym dała wam jakiś pomysł na halloweenowy makijaż. Nie chciałam kopiować popularnych rzeczy, wiec postanowiłam, że stworze coś w rodzaju podciętego gardła, bo jeszcze nie spotkałam się nigdzie z taką propozycją. Jak mi wyszło?

Nie do końca tak jak planowałam, ale uważam, że jest nieźle, chociaż popełniłam kilka będów podczas tworzenia.

Dobra, zaczynam od początku! Będziemy potrzebować rozwarstwionej chusteczki do nosa, trochę żelatyny i jakiś stary pędzelek, za ktorym nie bedziecie tęsknić.

Wybieramy sobie miejsce, w ktorym chcemy mieć naszą ranę ciętą- u mnei to szyja- przykladamy kawalek chusteczki i delikatnie przyklejamy ja do skory za pomoca pedzelka zamoczonego w zelatynie.

Kiedy pierwsza warstwa troche podeschnie powtarzamy czynnosc ok 4/5 razy. Ja w tym miejscu popełniłam błąd, którego skutki będziecie zaraz mogli zobaczyć, bo wysuszyłam swoja rane suszarka do wlosow, przez co poodklejala sie na brzegach, bo byla po prostu za sucha i musialam to potem naprawiać, więc lepiej badzcie cierpliwi. Nie czekajcie też aż będzie całkowicie sucha, bo będzie strasznie cięzko ją przeciąć, lepiej żeby byla troche wilgotna do momentu przecięcia i potem zostawic ja do calkowitego wyschniecia :D

To co powstało pokrywamy odrobina podkładu albo korektora i delikatnie pudrujemy, zeby nic się nie świeciło. ( U mnie byla to mieszanka korektora z bell i podkładu affinitone+ puder z synergen)


No i tu sprawy się komplikują, trzeba małymi nożyczkami zrobić proste cięcie wzdłuż naszej "sztucznej skóry". Błagam was, bądzcie przy tym ostrożne i nie zróbcie sobie krzywdy<3


Teraz zaczyna się brudna robota:/// na początek wypełniłam poswstałe cięcie mieszanką dwóch czerwonych pomadek i czarnej kredki .



Nadszedł czas na krew... Nie wiedziałam czego użyć, miałam już zrobic sztuczną krew wg przepisu Red Lipstick Monster, ale stwierdziłam, że jestem za leniwa i użyłam wodnej, czerwonej farby, ktora znalazlam w szufladzie biurka. (A TO KOPALNIA ZŁOTA) Dokładamy "kwi" wg uznania, ja postanowiłam, że wycieknie mi jej sporo wiec nałozyłam bardzo dużo.


Końcowym i zupełnie opcjonalnym krokiem ktory ja wykonalam bylo dorobienie sincow pod oczami, użyłam cieni w nr 117r z inglota i 36 z essence. Jeśli chcecie możecie wykonać do tego jakiś ładny makijaż, albo zostawić twarz bez niczego. 

Pozostało mi tylko po raz drugi pokazać efekt końcowy.


Mam nadzieję, że moja propozycja przypadła wam do gustu i ze ktoś skorzysta z tego pomysłu.
Jak spędzacie halloween w tym roku? Ja w łóżeczku, z chipsami (ojej, nie powinnam tego pisac na blogu o odchudzaniu ;_;) i maratonem horrorów. 
Trzymajcie się i pamiętajcie, BYLE DO CZWARTKU!









niedziela, 20 października 2013

I ♥ fall

Wpadłam w twórczy dołek i nie mam zielonego pojęcia o czym tu pisac... Mialam stworzyć post o jedzeniu, ale nie wychodzi mi to za dobrze, wiec chyba zrezygnuje z tego pomyslu.

Tak jak napisałam, nie mam ŻADNYCH pomysłów na posty, więc ograniczę się  do dość żałosnego tagu, który jest teraz na czasie, bo W KOŃCU JEST JESIEŃ... podsumowując wywód, zapraszam na tag "I♥ fall" w moim wykonaniu.

Pytania zaczerpnę z bloga Zmianoholiczki, więc można powiedzieć, ze to swego rodzaju odpowiedź.

                                                                       1. Ulubiona szminka na jesień?

Jeśli mogę, trochę rozwinę wątek i powiem najpierw o ulubionym balsamie do ust. Kiedyś już pokazywałam tutaj produkt, ktory kupi łam w Holandii i jest ABSOLUTNIE NAJLEPSZY Z NAJLEPSZYCH. Zapach i smak miętowy. Zdecydowanie najlepszy balsam do ust jaki miałam, a probowałam wielu. Jego jedyny minus, to dostępność, bo kupić można go tylko w Holandii, ale ja na szczeście mam stałe dostawy, więc przeżyje z tym jakoś :D

Pomadka, to tylko w weekendy, niestety gimbaza ma swoje zasady. Mimo to, mam jedną, którą chętnie nosiłabym, gdybym mogła. Jest to pomadka z Catrice w kolorze Wine After Work, który został już wycofany. Mocny, ciemny, wyrazisty jagodowy odcień, który według mnie najlepiej wygląda wklepany palcem w środkową część ust, kiedy widać tylko delikatna mgiełkę koloru.

2. Ulubiony lakier na jesień?

W tej kategorii będą trzy typy: błyszczący granat (NYC 115), burgund (Wibo 177) i szarawy nude (Wibo 4). Oczywiście tak samo jak w przypadku pierwszego punktu, w tygodniu nude, w weekendy kolorowe szaleństwo :) + seksownie zalane skórki xdddd

 Co najbardziej lubisz pić w jesień?

HERBATY, HERBATY, HERBATY, HERBATY! <3 w sumie to przez cały rok herbatki u mnie królują, owocowe, slodkie, ciepłe... Czy jest coś lepszego niz jesienny wieczór spędzony w łożku z kubkiem herbatki i ulubionym serialem do oglądania?! nie sądzę :D Tutaj kilka moich ulubionych: wanilliowa, karmelowo-wanilliowa, owoce leśne z liptona, truskawkowa, też owoce leśne i owoce tropikalne z pickwicka i wiśniowo-wanilliowa z cupcake tea. Jak widać, chyba lubie smak wanilli xdddd

4. Ulubiona świeca zapachowa?

Nie pale świec zapachowych ;_;

5. Ulubiony zapach na jasień (perfumy)?

Omnomnomnom z jesienią najbardziej kojarzą mi się perfumy Beyonce "Heat". Niestety, jako że jeszcze sama na siebie nie zarabiam, nie kupuję perfum, tylko ich wersje mgiełkowe? Na pewno wiecie o co mi chodzi, maja 75 ml i można je dostac w Rossmannie za jakieś 30 zł :)

6. Ulubione akcesoria na jesień?

Nie wiem, czy można to zaliczyć do akcesoriów, ale ja uwielbiam jesienne buty! Mam spore stopy, w sumie jak na dziewczyne, to nawet bardzo duże, dlatego nie lubie lata, kiedy trzeba je odsłaniać, chodzic w sandałach, balerinach...NIE. Jesienią w końcu można nosić trampki, botki, martensy, czyli to co lubie :3 Mama mnie zabije za te zdjęcia, bo uwaliłam podłoge, która wczoraj zmywała xddd UPS XD

7. Gdybyś poszła na imprezę Halloween'owa za coś byś się przebrała?

Raczej uderzyłabym w część makijażową niż przebranie, jakieś rozerwane usta, postrzał, blizny :3


8. Jaki trend na jesień podoba Ci się najbardziej?

Kooooooominy! To takie świetne szaliki :3 Niestety posiadam tylko dwa, ale i tak je kocham. Pasuja do wszystkich kurtek, plaszczy, skór.

9. Co lubisz, a czego nie lubisz w jesieni?

Najbardziej lubie to, że w końcu moge ubrać ciepłe skarpetki, posiedzieć pod kocykiem, podkręcić kaloryfer, zamienić kołdrę na tę cieplejsza:3 Ale jednocześnie denerwuje mnie to, że pogoda cały czas się zmienia, jest zimno, pada deszcz, musze odstawić do garażu rower, ktory jest moim glownym srodkiem transportu, przez co muszę wcześniej wstawać, zeby chodzić do szkoły na piechotę :c


Mam nadzieję, że chociaż trochę zadowoliłam was po takiej dlugiej przerwie:)




Przepraszam :c

Piszę ten post, żeby was przeposić, że tak długo mnie tu nie bylo i wytłumaczyć się, bo teraz wcale nie będzie lepiej. Jak wiecie, lub nie, jestem w 3 gimnazjum, więc dużo się dzieje. Ciągle prace klasowe, sprawdziany, kartkoweczki... Istna masakra....... No ale teraz będzie jeszcze gorzej, zaczęły się olimpiady przedmiotowe, a ja zakwalifikowalam sie do etapu rejonowego z angielskiego, przez co mam JESZCZE WIĘCEJ NAUKI... Mam nadzieje, że to zrozumiecie i wybaczycie. Bede się starała dodawać notki co jakiś czas, ale to będzie jeszcze rzadziej niz do tej pory. Na dniach dodam tag "i♥fall", trochę żałośnie- wiem, ale teraz kompletnie nie mam pomyslow, a myślę  że lepsze to niż nic. Post tak niskich lotów, a i tak pisze go na części xddddd

piątek, 4 października 2013

Podsumowanie września

Mamy już początek października. Pierwszy miesiąc szkoły za nami! Kto się cieszy? Ja baaaardzo!
Nowy miesiąc oznacza dla mnie nowe cele, ale teraz nie będę o tym pisać, bo w koncu tytuł mówi, ze to podsumowanie września, a nie plany na październik. 

Ten miesiąc minął mi pod hasłem "rutyna". Starałam się robic wszystko, zeby dobre nawyki weszły mi w krew. Czy mi sie to udało? Myślę, że tak, teraz pora tylko to utrwalać no i napisać wam co konkretnie robiłam.


Zacznijmy od tego, na czym zależało mi najbardziej i miałam najwięcej wątpliwości, czy uda mi sie to pogodzić ze szkoła. Oczywiście mam na myśli siłownie. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że siłownia nie jest pożeraczem czasu. Jest, ale od kiedy chodzę na nią w miarę regularnie, przezwyczaiłam się już do tego trybu życia. Znów padnie pewnie pytanie, co tak naprawdę tam robię. Na początku ograniczałam się do ćwiczeń w obrębie samej siłowni, ale ostatnio poszłam o krok dalej i postanowiłam, że przynajmniej 3 razy w tygodniu będę brała udział w jakiś zajęciach fitness. Najcześciej mój wybór pada na TBC, o którym pisałam już wcześniej, ABT połączone z rozciąganiem, czyli ćwiczenia wzmacniające brzuch, uda, pośladki i ręce i zumbę. Raz wylądowałam nawet na latino, ale tylko dla towarzystwa. Wkręciłam się w to i moje obawy, dotyczace tego, czy bedę chodzić na silownie zniknęły.

Następną rzeczą, która dla niektórych może nie mieć znaczenia, jest pielęgnacja ciała. Zawsze lubiłam wszelkie masła, balsamy, kremy itp, ale jakoś nigdy nie pamiętałam, ze powinnam ich używać codziennie. Teraz starałam się to robić. Było to ciężkie zadanie, bo od jakiegoś czasu używam tego zabojczego serum rozgrzewającego, które daje na skórze uczucie siedzenia w wannie z wrzątkiem, ale jakoś dałam radę i chyba powoli przezwyczajam się do tego strasznego pieczenia, którego za nic nie nazwałabym ciepłem xdddddddddd  (dla tych którzy nie czytali notka o serum do ciała jest TUTAJ)

Zaczęłam też pić czystą czerwoną herbatę. Jakiś anonimek na asku mi to polecił i stwierdziłam, ze w sumie to zadnie nie wymaga ode mnei dużo, bo herbatę i tak lubię i będę ją pić, więc nie zrobi mi róznicy, jeśli codziennie wypije dodatkowo jeden kubek gorzkiego pu-ehr. Na początku to nie było przyjemym doznaniem, bo musicie wiedzieć, ze czerwona herbata ma dość specyficzny, ziemisty (?) smak, ale po jakimś tygodniu zupełnie się do niego przezwyczaiłam. Na razie nie zauważyłam żadnych specjalnych efektów, ale nie poddaje się, do tego trzeba czasu, więc będę pić dalej!


Niestety znów zaczęłam jeść słodycze, z czego nie jestem ani troche dumna ;_; Już postanowiłam, ze w pazdzierniku to zmnienie, wiec pozostaje mi tylko wiara w to, ze mi sie uda.

Znalazłam SUPER krem do twarzy! Coś, czego szukałam już od jakiegoś czasu. Potrzebowałam czegoś, co będzie jednocześnie antybakteryjne, nawilzające i matujące. Może się wydawać, ze te 3 cechy się wykluczaja i nie da rady odnaleźć ich wszystkich w jednym produkcie, ale jednak mi się udało. Mówie teraz o kremie firmy Garnier, który nazywa się Pure Active i można go zakupić w drogerii Natura. Krem jest dla mnie idealny pod wszystkimi względami zaczynając od opakowania i kończąc na zapachu. Sprawdza się na noc i dzień, jest bardzo lekki, dobrze matuje skóre i nie klei się. Mi bardzo pasują kosmetyki z Garniera, używałam już wiele produktów takich jak żel do mycia twarzy, maseczki, peelingi, korektor, krem bb, a nawet szampon do włosów i odżywka. Wszystkie sprawowały się jak należy, ale jakoś mnie to nie dziwi. Nie oszukujmy się, to tak naprawdę tańsza wersja L'Oreal, dowod na to widnieje na kazdym opakowaniu kosmetyków Garnier.


We wrześniu obejrzałam też pare filmów wartych polecenia, głownie mam na myśli horrory, bo chyba tylko takie oglądałam xd
Pierwszy to "Bez litości 2". Kiedyś pisałam na asku, że bardzo lubię pierwszą cześć tego thrillera, więc kiedy tylko zoabczyłam, że jest druga, odrazu się na nią rzuciłam i uważam, ze jest chyba jeszcze lepsza od pierwszej. Uważam, że jest zdecydowanie bardziej logiczna i w sumie to fabuła jest też mniej oklepana. Niemniej polecam obie, oczywiście osobom które lubią taki gatunek filmów.

Drugi to "Naznaczony". Do obejrzenia tego filmu skłonił mnie fakt, ze teraz w kinach jest grana jego druga część i zamierzam się na nią wybrać. Myślałam, ze to będzi ekolejny nudny film o egzorcyzmach i nie wniesie nic nowego do mojej listy obejrzanych filmów, ale pozytywnie się zaskoczyłam. Był świetny! Trzymał w napięciu, ale nie nudził, fabuła bardzo ciekawa i wciągająca, zostawiająca niedopowiedzenia, przez ktore film siedzi w głowie nawet kilka dni po obejrzeniu. Z tego co sie orientuję, druga część jest kontytuacją pierwszej, wiec kilka sytuacji powinno się wyjaśnić, ale ja już nie mogę się doczekać!

Z filmów chcialam polecić chyba tylko te dwa, ale wspomnę też o serialu, który uwielbiam i tak się składa, że we wrześniu zaczął się nowy sezon!! Mam na myśli "2 broke girls". Oglądanie tych 20 minutowych odcinków i czekanie na nie sprawia mi taką przyjemność, że to aż śmieszne xdddd Serdecznie polecam, oglądałam wiele seriali, ale tylko ten sprawia, że siedze i ryję się cały wieczór.

I to by było chyba na tyle. Mam nadzieję, ze pazdziernik zleci mi tak szybko jak wrzesień i będzie tak samo fajny. Teraz się z wami żegnam i lecę na siłownie, a wy napiszcie mi w komentarzac, co wam sprawiło najwieksza przyjemnosc we wrześniu :)



wtorek, 24 września 2013

Pielęgnacyjna nowość i moje wielkie zaskoczenie.

Dziś korzystając z tego, że wyszłam szybciej ze szkoly, bo źle się czułam i mam trochę wolnego czasu, postaniowiłam, że pokaże wam nowy specyfik do pielęgnacji ciała (oczywiście dalej w temacie odchudzania xddd), który właśnie zakupiłam. Nie będzie to żadna recenzja, bo na razie użyłam go tylko odrobinę na brzuchu, żeby sprawdzić jakie będzie dawał uczucie na skórze.

Na myśli mam "termoaktywne serum modelujące talię, brzuch i pośladki" z firmy eveline, które rzekomo ma "perfekcyjnie rzeźbić talię osy, ujedrniac i podnosic pośladki, a także intensywnie redukować celulit". Zebyście nie uznali mnie za idiotkę, odrazu powiem, że nie wierze w aż tak spektakularne działanie tego serum, ale uważam, że jeśli chodzę na siłownie i ćwiczę, to nie zaszkodzi mi, jeśli będę używała czegoś, co będzie mi ładnie napinać skórę, bo jak wiadomo, kiedy się odchudzamy mogą nam potem zostać.... hmmm... jakby to nazwać? po prostu skóra, która była do tej pory opięta na ciele, ktorego obejetosc zacznie sie zmniejszac, zacznie na nim wisiec w nieestetyczny sposób. Ja bardzo chcę tego uniknąć i myslę, że uda mi sie to, bo moja młoda skóra powinna się dość szybko do tego przystosować, ale po prostu CZUJE SIĘ BEZPIECZNIEJ XD.

Dobra, rozwinęłam sie za bardzo, a to dopiero początek. Jakiś czas temu pisąłam o kremie na rozstępy, którego dalej uzywam, ale w innych partiach ciała ( na samych biodrach). Natomiast przez caly czas używałam też drugiego kremu, o nazwie "krem wyszczuplający+ ujędrniający", który też produkuje firma eveline i nakładałam go na uda i brzuch. Jedyną wadą tego kremu jest jego "efekt chłodzenia", który był naprawdę wspaniały latem, ale teraz to koszmarne rozwiązanie (wszedzie zimno+ efekt chłodzenia na nogach i brzuchu+ kołderka która potęguje chłodzenie..... JEDNYM SŁOWEM MASAKRA). Niemniej robił to czego oczekiwałam, więc polecam go, jeśli nie będzie wam przeszkadzać ten CHŁODEK xd

Teraz, na okres jesienno-zimowy zwróciłam uwagę na to, żeby kupić coś, co nie będzie dawać żadnego efektu, albo efekt rozgrzewający. Padło na to drugie. Za serum zapłaciłam ok. 16 zł, ale spodziewałam się zobaczyć w tubce COŚ ZUPEŁNIE INNEGO. Samo opakowanie wygląda w ten sposób:

Myślałam, że produkt będzie w postaci białego kremu, tak samo jak ten poprzedni, ale bardzo mnie zaskoczył. Kiedy wylałam sobie jego odrobinę na rękę zobaczyłam CZERWONY ŻEL :O, ktory wygląd mniej wiecej tak: (dla porownania obok wyciśnięty wcześniej wspomniany krem)


Dla mnie jest to niecodzienna forma i nie mam pojęcia jak będzie się spisywać, bo jeszcze nigdy nie spotkałam się z kosmetykiem do pielęgnacji ciała o takiej konsystencji.


Pożyjemy, zobaczymy. Postaram się używać go BARDZO regularnie i za jakiś czas dam wam znać jak się spisuje. Na razie mogę tylko powiedzieć, ze "efekt rozgrzewający" jest MOCNO WYCZUWALNY, ale też nie jakiś specjalnie irytujący. 


Mam nadzieje, że ucieszycie się z drugiej notki w tygodniu. Wiem, że strasznie się tu plątałam i pisałam jakieś dziwne, zawiłe opisy, ale chyba to lepsze niż nic:)

Napiszcie mi, czy też sięgacie po takie środki i jeśli tak, to jakie lubicie najbardziej. Ja was całuje i zmykam odrabiać matmę, bo jestem w niej 1000000 lat za murzynami, a jutro czas oddać kseróweczkę na ocenę://// ŁISZ MI LAK XD

niedziela, 22 września 2013

Kilka słów o TBC.

Jak pisałam już wcześniej, na koncu sierpnia zapisalam się na siłownie i od tego czasu przestalam wykonywać ćwiczenia w domu. Na początku moje doświadczenia z siłownią ograniczały się do 20 min na bieżni, potem jakieś inne cardio, np. rowerek i na koniec seria ćwiczeń siłowych które sobie sama wybrałam, ale ostatnio postanówiłam pójść troche dalej i korzystać ze swojego przywileju wstępu na zajęcia fitness.

Zaczęłam od Zumby, która bardzo mi się spodobała i szczerze mówiąc chętnie bym na nia chodzila, gdyby nie to, ze odbywa się w tak późnych godzinach (zazwyczaj 21-22). Zrobiłam jedno podejście do zajęć "Step basic", ale wytrzymałam na nich 15 min i stwierdziłam, że moja koordynacja ruchowa jest za bardzo ograniczona. Ciągle szukałam czegoś, co byłoby idealnym rozwiązaniem w roku szkolnym, czyli czegoś co załatwiałoby mi codzienna dawkę cardio i chociaż małą część siłówek. Przeglądałam sobie stronę Pure'a i zatrzymałam sie na chwilę przy zajęciach TBC, których jest naprawdę sporo w grafiku.

Poczytałam o nich trochę i wydaje mi się, że teraz mogę przytoczyć opis zajęć, który znajduje się na stronie http://jatomifitness.pl "Total Body Conditioning – trening ogólnorozwojowy dla całego ciała: zawiera ćwiczenia wzmacniające i wysiłek aerobowy. Kompleksowy cel i rezultaty w postaci przyśpieszania procesu spalania tkanki tłuszczowej, poprawy kondycji i wytrzymałości mięśniowej. W zajęciach tych wykorzystujemy różnego rodzaju przybory, jak: ciężarki, gumy, stepy, czasem piłki i sztangi. " 


I to tak naprawdę oddaje wszystko, co powinniście wiedzieć o tych zajęciach. Ze swojej strony moge dodać, że staram się być na nich chociaż 3 razy w tygodniu i po 2 tygodniach nie widzę jeszcze efektów, ale jestem pewna ze niedługo się pojawią, bo zajęcia są bardzo intensywne i po kazdych mam straszne zakwasy. Jednym słowem POLECAM. 

Zachęcam Was bardzo do spróbowania bo warto. 

Znów przepraszam, ze byla taka dluga przerwa czasowa, mialam dodać coś tydzień temu, ale uczylam się historii i wyszło, ze w koncu nie starczyło mi czasu:// ALE WIEM ZE MNIE KOCHACIE I ZE MI WYBACZYCIE <3333

niedziela, 8 września 2013

Czy mogę to już nazwać swoim pierwszym KWC?

Przepraszam za to, że ostatnie posty byly takie beznadziejne, ale spowodował to mój zupełny brak czasu- non stop musiałam zapieprzać, to w szkole, to na siłowni, wiec kiedy tylko miałam wolna chwile to odpoczywałam od wszystkiego :D

No ale nie zapomniałam o czym miał być ten blog. Złożyłam go, żeby pisać o odchudzaniu i o rzeczach z nim zwiazanym i postanowiłam zabrac się za testowanie coraz to nowych metod na zrzucanie kilogramów i rzeźbienie figury, a także poprawianiu swojego wyglądu.

Dziś przychodzę z czymś, co testowałam w celu ostanim, czyli poprawieniu wyglądu i naprawienia czegoś co powstało u mnie juz dawno i nic z tym nie robilam. Mam na myśli rozstępy, czyli coś, z czym zmaga się naprawdę dużo dziewczyn. Moje były dość spore, ale koncentrowały się w jednym miejscu, mianowicie na biodrach. Postanowiłam, że ze względu na ich rozmiary przejdę do dość inwazyjnej metody zwalczania ich i zakupiłam trochę kontrowersyjny produkt, o którym mówiłam wam już kiedyś na asku, ale nie zdradziłam jego nazwy.

Teraz przyszedł na to czas, ponieważ testuje go od trochę ponad 3 tygodni iiiiiiiii ZDZIAŁAŁ U MNIE CUDA! Mówię o kremie z firmy Bielenda, który nazywa się UWAGA "SEXY MAMA" i jest przeznaczony dla kobiet w ciązy. Żeby na wstępie rozwiać wszystkie wątpliwości powiem, że NIE JESTEM W CIĄŻY, natomiast producent obiecuje nam, że jest to "skuteczna kuracja przeciw rozstępom na brzuchu, biodrach, pośladkach i udach, która zapobiego powstawniu rozstępów, redukuje istniejące rozstępy, a także uelastycznia i wzmacnia skórę". Oczywiście ze wszystkim zgadzam się w stu procentach:)

Szerze mówiąc, sama chyba bym nigdy nie sięgnęła po krem o takim przeznaczeniu, ale zachęciło mnie to, że będąc w Holandii zauważyłam, że moja siostra, która też nie jest w ciąży go używa. Porozmawiałąm z nią trochę o tym i powiedziała mi, że krem faktycznie działa, wiec stwierdziłąm, że nie mam nic do stracenia:)

Przejdę teraz do konkretów. Krem ma lekki, różany zapach, biały kolor i dość lekką konsystencje, przez co szybko się wchłania. Zawiera w składzie olej mineralny, czyli parafinę, która jak wiadomo nie działa za dobrze na naszą skórę, ale nie u mnie nie wywołało to żadnego wysypu na biodrach. Na opakowaniu jest napisane, żeby używać go dwa razy dziennie, natomiast ja smaruje się nim tylko wieczorem, przed pojściem do łóżka i też działa.

Nie wiem co więcej mogłabym o nim powiedzieć. Po prostu bardzo widocznie zredukował moje rozstępy i mam nadzieje, ze będzie się dalej tak świetnie sprawdzał, bo nie mam zamiaru go odstawiać. Piszę ten post, żeby wam pomóc, bo sama dlugo szukałam czegoś co pomoże mi pozbyć się problemu, ale nie mogłam znaleźć niczego naprawdę wartego polecenia. Testowałam rózne kremy, żele, sera, ale nic nie dawało tak dobrych efektów jak ten niepozorny kremik w różowej tubce.


Mam nadzieje, że pomogę chociaż jednej osobie, ktora zmaga się z tym samym kłopotem i, że wypróbujecie produkt, który u mnie tak dobrze się sprawdził.
Kiedy skończę te opakowanie, chyba nie będę na razie kupować kolejnego, bo chciałabym wypróbować jeszcze coś nowego, dlatego mam dla was prośbę- jeśli używałyście jakiegoś kosmetyku o tym samym przeznaczeniu, który dobrze spełniał swoje zadnie, podzielcie się ze mną jego nazwą w komentarzach!


Teraz lecę się umyć i spać, bo jutro znów do szkoły, a wy czekjcie cierpliwie, bo posty będą się pojawiać, tylko rzadziej, teraz szykuje dość ciekawe tematy na bloga, ale najpierw muszę dobrze potestować kilka rzeczy:)

czwartek, 5 września 2013

czwartek! #3

elo! stalo się tak jak chcialam i wreszcie jest cieplutko, wiec dziś ubranie dość letnie :)

bluzka-pimkie
szorty-kappahl
pasek-c&a


Teraz odpowiem na powtarzajace się pytanie dotyczące pokazywania butów...Nie bede ich pokazywać, bo kiedy robie te zdjecia, jestem juz po szkole i musialabym specjalnie ubierac te buty, a niestaty lenistwo mi na to nie pozwala xd SORRY<3

środa, 4 września 2013

Strój #2

Jak pisałam wczoraj, dziś też pojawiam się tu ze swoim szkolnym strojem :) Dziś jest troszeczkę zimniej niz wczoraj, wiec mam na sobie cieplejsze ubranie, ale zapowiadają, ze jutro maja być 23 stopnie :O Byloby super, bo wtedy mielibyśmy chociaż te maleńkie zakończenie lata, a jeszcze lepiej, dlatego, ze koncze jutro lekcje o 13:30♥
No ale dobra, przechodzimy do mojego ubrania, kolory na zdjęciu są przekłamane xd
od góry, mam na sobie turkusowy sweterek z new looka, pod nim kremową bokserkę z h&m i granatowe spodnie z pieces
Nic specjalnego, ale nie ma co przesadzać, w koncu chodzę w tym do szkoly:)

To chyba tyle. Lece odrobić lekcje i na siłownie a potem do lozeczka<3

wtorek, 3 września 2013

Szkolny lookbook #1

Jak wiecie pierwszy tydzień szkoły jest zawsze bardzo cięzki, nie mam nigdy na nic siły, włóczę się z domu do szkoly, ze szkoly do domu, teraz jeszcze dojdzie mi silownia, po siłowni do łóżka a rano znow do szkoly.... Niektorzy jednak tego chyba najwidoczniej nie rozumieją i piszą mi jakieś dziwne wyrzuty, w zwiazku z tym, ze ostatnio nie dodawalam nic przez jakiś czas. Jesli nie liczysz sie z tym, ze prowadze normalne zycie i tez czasami gdzies wyjezdzam, jestem zmeczona, nie mam czasu, to po prostu stąd wyjdź....

No ale przejdę do sedna. Dostaje na asku dość sporo pytań o to czy będę jeszcze robić tu "outfity". Na początku byl to dla mnie średni pomysł, ale stwierdzam, że w tym okresie ciąglego zmęczenia po szkole to będzie idealna sprawa. Mam zamiar zrobić coś w stylu lookbooku, czyli codziennie będę się STARAŁA dodać zdjęcie tego w czym poszłam danego dnia do szkoły... Co wy na to? Dla mnie byloby to szybkie i wygodne, teraz tylko pytanie czy Wam by to pasowało:)

Dziś dodaję pierwszy strój, a wy dajcie mi znać tu, albo na asku co sądzicie o moim pomyśle:)

spodnie i sweterek- only
pasek- c&a
na nogach miałam białe trampki, z jakiejś taniej firmy, kupione w deichmannie xd

poniedziałek, 2 września 2013

Rozpoczęcie roku!

ELO ELO, WITAM WSZYSTKICH ZGORMADZOYCH, JAK DOBRZE WIECIE MAMY DZIS 2 WRZEŚNIA, CZYLI DZIEŃ UKOCHANY PRZEZ WSZYSTKICH GIMBUSÓW I LICEALISTOW- ROZPOCZĘCIE ROKU SZKOLNEGO.

Jak obiecałam przychodzę do was, ze strojem na tę okazję, jednakże mam jego az 3 wersje xdddddd
żeby nie przedłużać, bo srednio mam na to czas, zacznę od razu :)

wersja pierwsza:
marynarka, sukienka, pasek- new look
wersja druga:
koszula-reserved
spodnica-h&m

wersja trzecia:
koszula-reserved
spodnie-primark

mialam w planach iść w sukeince, ale niestety za oknem ulewa, wiec śmigam w spodniach xd

U mnie na każdy strój i tak pojdzie jeszcze mundurek, ale coż- życie!

Napiszcie mi co sądzicie o moich 3 propozycjach, a ja lecę się pomalować, z wlosami nic nie robię, bo i tak się pokręcą przy takiej pogodzie xd

MIŁEGO ROZPOCZĘCIA ZIOMECZKI :*****





poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Motywacja to podstawa!

Dużo osób prosi, żebym napisała coś o tym jak motywuje się do ćwiczen, biegania itp...Otóż moja odpowiedz brzmi: efekty motywuja mnie do dalszej pracy. Kiedy zaczynalam biegać, znalazlam w internecie zdjęcia dziewczyn ktore mialy cudne ciała i sama zrobilam zdjecie swojemu.... OCZYWISCIE ROZNICA BYLA PIORUNUJACA wiec poczulam ze czas cos zmienic. Jeszcze tego samego dnia ubralam jakis dres, wtedy jeszcze nie mialam zadnych dobrych butow, wiec poszlam biegac po lesie w zwyklych trampkach. Po kilku dniach do biegania dorzucilam cwiczenia, od samego poczatku pokochalam mel b i zaczelam robic cwiczenia na miesnie brzucha i posladkow. Po dwoch tygodniach zrobilam sobie kolejne zdjęcie i porównałam je z pierwszym- już wtedy bylo widać efekty. Kiedy widzialam ze to co robie dziala, mialam ochotę to kontynuować :)
W sumie w tym jest cały wielki sekret mojej motywacji... Sprobuj zrobić to samo, może Ci pomoże:)
Podrzuce Wam kilka zdjęć, które sprawiły, ze zachciało mi się zmienić coś w sobie: