czwartek, 29 maja 2014

Podsumowanie maja.

Jołki,
Jak obiecałam wam już dawno temu, dziś przyszedł czas na moje podsumowanie miesiąca. Maj zleciał mi jak z bicza strzelił. Masakra, ciagla nauka do kartkoweczek i sprawdzianikow, przygotowanie prezentacji i straszne nudy na lekcjach, no ale na szczeście to już przeszłość i nie ma co narzekać :D
Nie przedłużam, zaczynajmy!

Na początek trochę rozrywki. W tym miesiącu mega przyjemność sprawiało mi oglądanie 2 kanałów na youtube. 

Pierwszym z nich jest TUBE RAIDERS który wszyscy już pewnie znają i kochają. Jeśli jednak należysz do osób które nie wiedzą co to za kanał- szybki opis. Kanał prowadzą bracia- Adbuster i Scifun, szlajają się po opuszczonych budynkach, bezludnych wyspach i podziemnych bunkrach. W kwietniu wybrali się do Czarnobyla i jak dla mnie filmiki z tej wyprawy są super ciekawe. Jeśli jarają was takie tematy- polecam obczaić, naprawdę warto.





Drugi kanał to totalna nowość (oczywiście dla mnie). Nazwa bezpośrednia, bo po prostu Z DUPY. Tutaj też zapodam krótkim opisem, a co mi tam! Program prowadzony przez "Człowieka Wargę", którego niektórzy z was mogą kojarzyć z "Puk puk to my". Idealne poczucie humoru, mega dystans do siebie, świetny montaż... no i zdupping! Nie znasz? Czas poznać, nie ma co zwlekać!









Ćwiczenia? W maju zdecydowanie ulubione to "body pump" i "zumba", ale o nich pisałam już wcześniej, więc tu się nie zatrzymuję, jednak kiedy jesteśmy już przy temacie zumby mogę przejść do piosenek, bo w tym miesiącu zumba songs towarzyszyły mi praktycznie cały czas! Nie jest to muzyka dla każdego, mi sie podoba, wiec jej słucham. Szczególnie polecam posłuchać SUAVE i TOCA TOCA, ale te druga i tak pewnie wszyscy juz znają.

Oprócz tego trochę normalnej muzyki. Wróciła do mnie zajawka na Lane del Rey i dosłownie gwałciłam jej plytę na spotify. Ulubiona piosenka? Mam aż trzy- CARMENDIET MOUNTAIN DEW i ONCE UPON A DREAM. Lana banana nigdy nie zawodzi!




SERIALE! Na nie zawsze jest dobra pora. W maju? Najwieksza przyjemnosc sprawiało mi czekanie na nowe odcinki "Gry o tron", aczkolwiek zaczęłam następną historię, bo przecież jesli ja nie ogladam jakiegoś serialu to od razu wiadomo, ze coś się dzieje :/ Długo zastanawiałam się co powinnam zacząć, wahałam się między "Arrow", "True detective", "Blacklist" i "The office", a oglądam....."Dwóch i pół". Jak widac, zawsze robię to co mam w planach, niemniej jednak serial- mistrzostwo. Może jestem dziwna, zepsuta, chora na głowę, ale uwielbiam taki humor jaki jest prezentowany w serialach z Charlie'm Sheen'em.
















Nie obejrzałam żadnego filmu wartego uwagi, nad czym ubolewam, wiec piszcie mi jakie fajne horrory mogę obczaić w wolnym czasie.

Wydarzenie ktore pożerało ogromną częśc mojego czasu w maju to koncert w amfiteatrze. Tyyyyyyle przygotowań tylko po to, zeby wystąpić przez 3 minuty i zaśpiewać jedną piosenkę- no cóż, takie jest życie. W sumie w tym miesiacu nie bylo wiele okazji do popisow, ale to najprawdopodobniej zmieni się w czerwcu.



Ulubione ubranie... Mam dwa. Jedno typowo na siłownie, cudo, które odmieniło komfort moich ćwiczeń, a drugie.... po prostu ślicznie wygląda. Pierwsze to oczywiście moje super spodenki sportowe zrobione z siateczki. Są dwustronne, super lekkie, idealnej długości- można w nich spokojnie robic przysiady, bez strachu, że bedzie widać pół tyłka! (dla zaintersowanych- h&m, kolekcja sportowa, ok 70 zł)




Drugie, to oczywiście sukienka, bez tego się u mnie nie obejdzie. Jako, że maj był w tym roku upalny, miałam sporo szans, żeby się w niej pokazać. W moim ulubionym kroju, pięknym kolorze, odpowiedniej długości- czuje, że będzie hitem lata! (new yorker, 40 zł)

W części kosmetycznej musi znaleźć się krem tonujący, którego ostatnio namiętne używam. W sumie to nawet nie wiem, czy można go dostać w Polsce, ale podejrzewam, że nie będzie problemów. Mówię o kremie z firmy Essence, który mam w kolorze "medium to dark skin". Coś tu nie gra, no nie? W okresie jesienno-zimowo-wiosennym jestem dość blada, dlatego myślałam, że nie bedzie mi w ogóle pasował, ale okazało się, że ma bardzo słabe krycie i dobrze stapia się ze skórą, więc jakoś poradziłam sobie z tym problemem. Na gorące dni nie ma nic co sprawdziłoby sie lepiej na mojej skórze.

Z kosmetycznych gadżetów mam coś co polecam każdemu, kto nienawidzi obcinać paznokci. Ja należe do takich osób, zazwsze jak musze je skrocic wole siedziec pol godziny z pilniczkiem niż zrobić to szybko nożyczkami, lub cążkami. Na ogół męczyłam się z pilniczkiem szafirowym, który uważałam zawsze za najlepszy i najostrzejszy, ale jednoczesnie najdelikatniejszy (co troche nie ma sensu). Jakiś czas temu moja mama przyniosła do domu pilniczek szklany i po prostu się w nim zakochałam.... Piłowanie paznokci jeszcze nigdy nie było takie proste i przyjemne!....... Dobra, osiągnełam dno, podniecam się pilniczkiem do paznokci. Brawo Aga!




Zapomniałam wcześniej o czymś do jedzenia, więc dodamy to szybko tutaj. Arbuz i ciastka owsiane. Arbuza nie musze chyba uzasadniać, z ciastkami sytuacja jest juz troche bardziej skomplikowana, bo od kiedy pamietam- zawsze mowiłam, że nienawidze ciastek owsianych. Kilka tygodni temu kupiłam paczkę płatków owsianych, bo miałam zamiar eksperymentować z owsiankami, ale plan nie do końca się udał, a płatki zostały. Wpadłam na genialny pomysł, którego nota bene pozazdrościłby sam pomysłowy Dobromir, i upiekłam PYSZNE ciastka czekoladowe. Na dniach mam zamiar podzielić się z wami przepisem, bo są naprawde cudowne i każdy kto ich probuje pyta jak je zrobić, a idzie to naprawdę szybko. Jedynym minusem jest to, że potrzeba do nich sporo składników, ale czego nie robi się dla takiej przyjemności?! :3


 To chyba na tyle. Jestem prawie pewna, że zapomniałam o czymś, o czym chciałam napisać, ale coż, nie przedłużam już. Posty u mnie i tak raz na sto lat, więc nie ma co sie dłużej zastanawiać. Ja idę się myć i spać, wam życzę dobrej nocy, albo miłego dnia- to juz wybierzcie sami, w zależności od tego w jakiej porze czytacie. Papatki :*